Anty-Atlas – miejsce gdzie wspinanie spotyka się z przygodą!

Jest środek marca. Popołudnie. Siedzimy na tarasie u Fatimy popijając słodką herbatę. Wokół, rzadko spotykana w tym kraju cisza i spokój. Może dlatego że google map nie wszędzie tu jeszcze dotarł? a drogi asfaltowe dopiero powstają… No i pierwsi wspinacze jacy tu zawitali byli z Anglii i to oni zakorzenili w tym rejonie swoją wyspiarską etykę wspinania.

Dla nas ten stan, tak jak i pogoda w marcu, jest idealny.

Wszędzie, dookoła góry a możliwości poruszania się w pięknych ścianach są nieograniczone, co spowodowało że już w 2019 roku ta część świata zrobiła na nas ogromne wrażenie. Niestety, Maroko na czas pandemii całkowicie się zamknęło na prawie dwa lata. Wyjechać udało nam się do tego kraju dopiero w marcu 2023.

W Maroko można znaleźć kilka interesujących wspinaczkowo rejonów skalnych. Trzy najbardziej popularne zaczynają się na literę T (przez co na PL forach/grupach FB były ze sobą nie raz mylone ?): Todra, Taghia i Tafraoute. 

My od razu kierujemy się w góry Anty-Atlas czyli do Tafraoute (używam tej nazwy jako szeroko pojęty rejon wspinaczkowy -> dokładnie wyjaśnię to poniżej).

Jak tam dotrzeć?

Najlepszą opcją jest lot z Krakowa do Agadiru. Niestety czasy bardzo tanich lotów do Maroka skończyły się wraz z otwarciem granic po pandemii. Można kombinować też z przesiadkami, ale pamiętajcie że do każdego lotu będziecie musieli doliczyć cenę za bagaż nadany (bo bez tego, się nie obędzie). Na miejscu niezbędne będzie wypożyczenie auta. W Anty-Atlas czeka nas ok. 3 h jazdy na południe.

Kiedy jechać?

Przewodnik pisze że można się wspinać od października do kwietnia/maja. Wg nas, optymalny jest marzec. Spędziliśmy tam w tym roku 16 dni i ani razu nie spadł deszcz ?. Dzień jest już na tyle długi, że można się wpinać po dłuższych drogach, a w razie jak jest za ciepło to można sobie wybrać jakąś północną wystawę.

Logistyka – trochę geografii, możliwości noclegowe i kilka słów o przewodnikach.

Anty-Atlas to ogromny masyw górski. Ten opisany w przewodnikach to jakieś 25% całości – co i tak daje powierzchnię jakieś  trzy razy większą niż nasze Tatry. Przewodniki wspinaczkowe, mimo że opisują ok. 1800 dróg to dopiero początek możliwości w tym rejonie a eksploracja (wytyczanie naprawdę logicznych i sensownych linii) są tam nieograniczone. Aktualnie na rynku są dwie pozycje:

  • Crack Addicts: Morocco Rock: The Anti-Atlas,  Author: Emma Alsford, Paul Donnithorne & Don Sargeant, 2020
  • CLIMB TAFRAOUT | MOROCCAN ANTI-ATLAS (by Oxford Alpine Club), 2020

Używaliśmy obu i ciężko stwierdzić, który jest lepszy. Każdy ma swoje wady i zalety. Obszarowo się pokrywają. W przewodnikach nie znajdziemy żadnych schematów a w miarę dokładne zdjęcia (wyciągi nie zawsze są zaznaczone) i opis: zazwyczaj poszczególnych wyciągów ale dosyć ubogo -> w większości max jedno zdanie ?.

Wydaje nam się sensowne podzielenie całego rejonu wg możliwości zakwaterowania:

  • Część południowa – czyli Tafraoute (miasto) – bez wątpienia jest to nasza ulubiona miejscowość w całym Maroko bo… nie jest jak całe Maroko ?, czyli nikt nic od Ciebie nie chce (no prawie ?). Możliwości hotelowych jest kilka, my wybraliśmy Appart Arganier czyli wersję „low budget” z najlepszym tarasem widokowym na miasto. Jeżdżąc do Maroka pamiętajcie, że pojęcie standardu hotelowego i co za tym idzie higienicznego jest rozumiane trochę inaczej niż w Europie ;-), polecam zawsze zabrać ze sobą cienki śpiwór i swój ręcznik. Z Tafraoute możemy się wspinać w części granitowej gdzie znajdziemy kilka sektorów ze spitami. Ale możemy również dojeżdżać autem (do 30min) do południowych skrajów kwarcytowych kolosów.
  • Część północna – czyli wspinanie z hostelu u Fatimy (Ksar Rock Guesthouse), którą poznaliście już na początku ?. Jedyna, sensowna opcja spania w okolicy (jest jeszcze fort w Tizourgane, ale ma cenę ok. 100 Euro za pokój 2-osobowy). W cenie ok 38Euro (400 dirhamów) mamy nocleg w domu w skale ;-), śniadanie i obiadokolacje. Fatima to bardzo skromna kobieta (mówiąca po angielsku!), która wraz z mężem prowadzi bardzo klimatyczny hostel dedykowany wspinaczom, których nie jest tam dużo ?, warto jednak skontaktować się z nią (whatsaap) żeby mieć pokój na pierwszym piętrze a nie w piwnicy ?. No i ważna sprawa, na koniec drogi gdzie nas prowadzi goggle map nie bójcie się jechać dalej ?. Ostatnie metry przed samym domem wydają się nie do przejechania (wąsko) ale się da!

Co można stamtąd? A no wszystko – bo jesteśmy w sercu kwarcytowego raju! Sam dom wybudowany jest w ścianie (Ksar)która ma 150m -> taka nasza Zamarła ?. Na wprost (15min) mamy 250 metrową Lower Eagle Crag z przepiękną Pink Lady a przy pomocy auta (do 30 min dojazdu) mamy wspinania na całe życie ?. Ogromnym atutem jest nowa, asfaltowa droga przez dolinę Samazar a tam 1000m ściany, na których wspinanie dopiero się zaczyna ?!

  • Daleka północ – czyli miejsce najbliżej Agadiru (2h) można jeździć od Fatimy (40min), my tam zawsze trafialiśmy w drodze powrotnej  na lotnisko. Zazwyczaj ściany (do 300m) z łatwym podejściem i w miarę sensownymi zejściami.

Logistyka – przemieszczanie się.

Na miejscu, bez auta się raczej nie da. Wystarczy zwykły samochód bez napędu 4×4, jednak prowadzenie auta wymaga skupienia i wczucie się w lokalną „kulturę” jazdy. Inne emocje są podczas jazdy po Agadirze a inne podczas dojazdu 8km wąską drogą z betonowych płyt którą przewodnik opisuje tak: „droga jest długa, kręta i wąska, pokonuje ok. 700m deniwelacji a miejsc do mijania jest zaledwie kilka, więc jeśli jesteś pasażerem o słabych nerwach to lepiej zamknij oczy ?”. Ja ze strony kierowcy nie potrzebowałem już żadnej rozgrzewki po przejechaniu tej drogi ?.

Asekuracja

Jak już wyżej wspominałem, pionierami wspinaczkowymi byli Anglicy. Wyspiarska etyka tu rządzi. W obu przewodnikach, we wstępie dużo informacji jest o zakazie używania wiertarek. Wydaje się, że używanie haków też nie jest mile widziane. My podczas naszego pobytu spotkaliśmy dosłownie jeden zabłąkany hak – tyczy się to zarówno asekuracji podczas wpinania jak i stanowisk.

Nie wdając się w zbędną dyskusję o etyce i asekuracji, to w Anty Atlasie śmiało możemy powiedzieć że „wspinamy się na własnej” ;-).

Umiejętność szybkiego osadzania przelotów i górskiego doświadczenia wydają się być niezbędne.

Klasyczna asekuracja w kwarcycie jest bardzo dobra a nieliczne wyjątki mają swoje oznaczenie w przewodniku.

Zabraliśmy ze sobą i w pełni używaliśmy: BD C3 000-2, BD C4 0,3-5 + BD C4 0.5-2, DMM wallnut 1-8, lina połówkowa 60m, 13 ekspresów górskich, taśmy 1×240 i 2×120, trochę repa 7-8mm w razie wycofów, kaski i kilka luźnych karabinków.

Wspinanie!

Już dawno nie byliśmy tak zauroczeni nowym miejscem! Po 2019 wiedzieliśmy, że jest tam dobrze, ale po tym wyjeździe wiemy, że będziemy tam wracali! To najlepsze miejsce do „rozwspinania” się przed letnim, górskim sezonem w tej części świata! Ale do rzeczy.

  • Możemy się wspinać w granicie (okolice Tafraoute), jednak prawdziwa górska przygoda zaczyna się dopiero w części kwarcytowej (cała reszta).
  • Opinia o tym, że Anty-Atlas i Tafraoute jest krucho jest mocno przesadzona. Oczywiście, jak w każdych górach, kask i zdrowy rozsądek jest niezbędny ale nie jest gorzej niż w Dolomitach ?.
  • Na miejscu znajdziemy drogi od 7m do 1000m!
  • Same podejścia są różne. Czasami parkujemy pod samą skałą a czasami trzeba podchodzić 2h.
  • To nie Tatry czy Alpy! Niektóre drogi mają tutaj może po 10 przejść rocznie ?. Mimo, że nie jest specjalnie krucho to czujność i opukiwanie jest bardzo zalecane!
  • Zejścia… tu jest różnie 😉 bo musimy poruszać się w terenie gdzie przed nami nie było za dużo ludzi (turystów tu nie ma, a pasterzy jest jak na lekarstwo). W większości sytuacji zejścia, to przedzieranie się przez krzaki i skakanie po kamieniach. Dla ułatwienia nawigacji, warto sobie wcześniej ściągnąć mapy offline (my używaliśmy mapy.cz) -> na miejscu często nie ma internetu.
  • Wystawy są każde, więc łatwo dostosować miejsce wspinania do temperatury. W marcu bywało 30+ więc z chęcią korzystaliśmy z cienia na PN ścianach.
  • Często dojazd autem pod ścianę jest równie emocjonujący jak samo wspinanie ?.
  • W przewodnikach używana jest brytyjska skala wspinaczkowa. Nam trochę zeszło zanim się w niej ogarnęliśmy. Mała ciekawostka – napotkani Angielscy wspinacze (autorzy przewodników po UK) twierdzili że nie do końca ta skala pasuje do tego miejsca ?. Nam wydaje się, że poruszaliśmy się w trudnościach max 6+ (UIAA).
  • Wyceny podawane w przewodnikach, odczuwalne bywały czasami trudniej, czasami łatwiej -> przyczyna, patrz następny punkt->
  • Bywały sytuacje, że poruszaliśmy się nie w 100% w liniach zaprezentowanych w przewodniku bo te bywają wyrysowane „approximately” więc trzeba było sobie jakoś radzić.
  • W większości, długości dróg były dłuższe nisz podaje to przewodnik.
  • Tłumów tu nie ma! Za wyjątkiem powyższej pary, przez prawie dwa tygodnie spotkaliśmy jeszcze tylko jeden zespół.
  • Dominują logiczne linie i wiodące formacje skalne: filary, zacięcia, rysy, kominy, granie.
  • W przewodniku nie ma schematów, ale samo zdjęcie i opis pozwalają na w miarę swobodne poruszanie się po potencjalnej linii, jednak doświadczenie górskie w czytaniu skały wydaje się niezbędne i kluczowe a szybkie i bezpieczne radzenie sobie podczas „zapychów” pozwolą uniknąć „kibla” ;-).
  • Możliwości wytyczania nowych sensownych dróg, są póki co nieograniczone.
Posted in Relacje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *